Rafał Chmielewski

Jestem prawniczym blogerem od 2008 roku. Od 2009 roku prowadzę blog o e-marketingu prawniczym. Od tego czasu też kieruję web.lex - firmą konsultingową wdrażającą najlepsze na świecie blogi prawnicze w Polsce i za granicą.
[Więcej >>>]

Po co Ci w kancelarii blog prawniczy

Rafał Chmielewski11 marca 20169 komentarzy

Niedawno całkiem, na FB w jednej z prawniczych grup, rozgorzała dyskusja, w której poruszono między innymi tematykę bloga prawniczego. Jedni bronili go, jako narzędzia promocji:

“Blogi to dialog, rozpoczęcie dialogu. Ten kto podejmie dialog staje się naszym klientem.”

“Może faktycznie lepiej, z zachowaniem zdrowego rozsądku oczywiście, trochę ziarna zasiać, żeby potem było co zbierać, niż zabunkrować się, usiąść na tym swoim worku z ziarnem i czekać, aż je w całości jakieś mole zbożowe wchrzanią?”

“Blog edukuje i w ten sposób grono ludzi, którzy wiedzą, że potrzebują pomocy rozszerza się. Moim zdaniem blogerzy wpływają korzystnie na rozwój rynku i stymulują potrzeby klientów.”

“90% klientów w mojej firmie to klienci, którzy trafiają do mnie poprzez blog. Płacą, płacą dobrze. Dlatego, że blog przekonał ich, że warto mi zapłacić.”

“Ja wolę mieć klienta wyedukowanego, takiego, który wie po co przychodzi, ale mu się nie chce/nie umie/nie rozumie do końca jak zrobić to, o czym ja piszę – tylko, że wtedy gdy przychodzi do robienia to stawki są dziesięciokrotnie większe i współpraca dziesięciokrotnie przyjemniejsza.”

“Wy nie rozumiecie że opisanie na blogu jakiegoś orzeczenia, które jest dostępne w internecie nie jest pomocą prawną a artykułem i może wpłynąć pozytywnie na pozyskanie klienta przez osobę piszącą bloga.”

… inni wręcz przeciwnie

“Jeśli chodzi o blogi to wydaje mi się, że one są trochę podcinaniem gałęzi, na której się siedzi. Jest sporo fajnych blogów prawniczych i często są na nich porady, za które normalnie należałoby się wynagrodzenie.”

“Na szczęście nie mam czasu na pisanie blogów i wolę, żeby tak zostało.”

“Nie mówię, że odbierają pracę innym tylko, że rozdają za darmo wiedzę i przyzwyczajają ludzi, że porady prawne są darmowe.”

“Dla mnie to jest psucie rynku.”

Opinie pozytywne zostały napisane przez osoby, które blogi prawnicze prowadzą. Negatywne – przez te, które nie liznęły bloga jeszcze. W sumie to oczywiste, że jedni mają taką opinię, a drudzy inną.

Ja mam za sobą chyba już z dziesięć blogów. W tym trzy czysto prawnicze. A robię to dlatego, że one po prostu rozwijają biznes. W tym rzecz jasna kancelarię prawną.

Oczywiście jest tak, że nie każdy blog będzie działał identycznie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: ponieważ każdy z blogów dociera do innej grupy docelowej. Czyli po prostu do innych ludzi. Przecież kim innym jest przedsiębiorca, a kim innym rozwodnik, a jeszcze kim innym pracownik administracji samorządowej. Każda z tych osób zachowuje się inaczej … w różnych rolach społecznych. O czym mówię? Np. główna księgowa poleci prezesowi kontakt z kancelarią prawną, ale kiedy myśli o rozwodzie, to do głowy jej nie przyjdzie kontakt z prawnikiem. W każdej ze swoich ról podejmuje inne decyzje.

Dlatego blog prawniczy nie jest równy blogowi prawniczemu i trzeba doświadczenia i wyczucia, aby blog taki był zyskiem, a nie “podcinaniem gałęzi” i “psuciem rynku”. Nie można jednej miary przykładać do wszystkich takich narzędzi marketingowych. W marketingu zawsze dochodzi do styku z drugą stroną i to jej zachowania trzeba brać pod uwagę i je rozumieć. W szczególności w naszej branży, w której emocje są szczególnie istotne.

W wielu też przypadkach kancelarie prawne zakładają sobie blogi bez znajomości zasad ich prowadzenia i na tej podstawie wyciągają wnioski, że blog nie działa. A tymczasem tego rodzaju działanie to mniej więcej to, kiedy idziesz na spotkanie networkingowe, nie mając wiedzy i doświadczenia, co w jego trakcie robić. Bo nie wystarczy jedynie założyć blog i w nim pisać. To jest po prostu umiejętność jak każda inna.

Do tego mógłbym dodać wiele korzyści, które daje blog prawniczy w kancelarii, ale nie chcę tracić Twojego czasu. Jeśli Cię to interesuje, to opiszę to w Biuletynie. Pobierz fragment książki i zapisz się na Biuletyn:

{ 9 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Daniel Anweiler | Odszkodowania za błędy medyczne 11 marca, 2016 o 20:09

Dobre. Dziekuje

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 11 marca, 2016 o 22:30

HAHA 🙂 Bardzo dziękuję! 🙂

Odpowiedz

Karolina 13 marca, 2016 o 13:29

Proszę opisać w biuletynie, dobre to, to 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 14 marca, 2016 o 11:01

Będzie, będzie Pani Karolino! 🙂

Odpowiedz

Kamila Rachwalska 27 września, 2016 o 13:39

Każdy wpis na blogu to jak artykuł w czasopiśmie branżowym.

Jeśli ktoś uważa, że dzielenie się wiedzą to psucie rynku to ma bardzo nietypowe podejście do biznesu.

Odpowiedz

Daniel Anweiler 27 września, 2016 o 14:13

Zgadam się z Panią Pani Kamilo! Dodam jeszcze, że w czasopiśmie branżowym wydawanym przez nas samych.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 27 września, 2016 o 18:48

Dzień dobry Pani Kamilo!

Dobrze powiedziane! W punkt!

Bardzo Pani dziękuję i pozdrawiam słonecznie!
Rafał 🙂

Odpowiedz

Ania 24 maja, 2017 o 14:48

A dlaczego nie dzielić się wiedzą, tak po prostu? Niektórych może to zmotywować do pójścia do prawnika i dopytania więcej o własną sytuację. Nic w tym złego 🙂

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 24 maja, 2017 o 14:59

Oczywiście 🙂

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: