Rafał Chmielewski

Jestem prawniczym blogerem od 2008 roku. Od 2009 roku prowadzę blog o e-marketingu prawniczym. Od tego czasu też kieruję web.lex - firmą konsultingową wdrażającą najlepsze na świecie blogi prawnicze w Polsce i za granicą.
[Więcej >>>]

Ile grafiki w blogu prawniczym

Rafał Chmielewski21 stycznia 20162 komentarze

Dzisiejszy fragment Pamiętnika Adwokata dotyczący wyglądu bloga prawniczego powstawał w Costa Coffee:


IMG_1057

Obalałem w Costa ostatni z zaplanowanych mitów dotyczących blogów prawniczych. Większość kancelarii, które życzą sobie byśmy je wsparli w prowadzeniu bloga i zarządzaniem tym blogiem, chce, aby ich blog wyglądał tak, jak web.lex blogi tworzy. Wedle sprawdzonego schematu. Wyraziste, proste logicznie, schludne.

Ale są kancelarie, które marzą o blogu prawniczym, ale wyglądającym jak blog Jasona Hunta. Czyli dużo obrazków, mało treści – przynajmniej na stronie głównej.

Dlaczego dla bloga prawniczego nie jest to dobre rozwiązanie? O tym właśnie napisałem w Pamiętniku Adwokata:


MIT 9: Blog powinien mieć dużo grafiki

Wygląd bloga w ogóle na przestrzeni lat ulegał wartkim zmianom. Ich źródłem były nie tylko wrażenia estetyczne, ale też technologia. Dzisiejsze blogi są kolorowe, piękne, bardzo dynamiczne. Mają dużo grafiki, zdjęć i można powiedzieć, że w pewnym sensie, jak wszystko w okół, podlegają trendom modowym. Z tego powodu dzisiejsi prawnicy często wyobrażają sobie swoje własne blogi w ten sposób. A agencje marketingowe rzecz jasna do tych życzeń chętnie nawiązują. 

Oczywiście nie ma nic złego w takim wyglądzie bloga. Przyjemnie jest patrzeć na blog artystycznie dopracowany w szczegółach. Pytanie tylko jest takie: jaki cel realizować ma blog prawniczy? Na pewno zapewnienie estetycznych wrażeń czytelnikom znajduje się na końcu tej listy, prawda? 

Podczas pracy nad blogami prawniczymi, które w web.lex wspieramy na co dzień, wielokrotnie przekonywaliśmy się o jednej rzeczy: im więcej tekstu na stronie głównej, tym w blogu jest większy ruch. Jeśli zaś na stronie głównej bloga zaczynają przeważać obrazki na niekorzyść tekstu, efekt jest przeciwny. A jeśli ruch jest mniejszy, to oczywiście skutek marketingowo-biznesowy jest trudniejszy do osiągnięcia. Zatem wszelkie obrazki, albo nawet stosowanie tzw. formy kafelkowej, która ogranicza ilość treści na stronie głównej, wpływają niekorzystnie poziom ruchu w blogu. 

Skąd taki efekt się bierze? Winowajcą jest Google. Dla tej wyszukiwarki ilość treści, przede wszystkim na stronie głównej, ma znaczenie. Im jej więcej, tym blog jest wyżej w wynikach wyszukiwania. Proste. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie należy polegać na Google, gdyż najlepsi blogerzy spoza naszej branży nie zwracają uwagi na wyniki wyszukiwania, a i tak osiągają bajeczny poziom ruchu i dobre zyski w związku z tym. Owszem, to prawda. Jednak takie podejście nie sprawdzi się w naszej branży, gdzie blog nie jest głównym źródłem dochodu, a jedynie dodatkiem do przedsiębiorstwa. Blogerzy lifestylowi poświęcają swoim blogom całe swoje zawodowe życie i to jest dokładnie to, co powinni robić dla przyciągnięcia społeczności, natomiast prawnicy poświęcają się pracy dla klientów i zwyczajnie na prowadzenie bloga zostaje im bardzo mało czasu. Dlatego bezsprzecznie Google jest podstawowym dostarczycielem ruchu do blogów prawniczych i dlatego autor takiego bloga powinien zadbać o ruch z wyszukiwarki. Czyli schować obrazki a postawić na tekst. 

Inna sprawa jest taka, że zbyt wiele grafiki zaburza odbiór treści, może dekoncentrować, a nawet mylić. A w blogu prawniczym treść jest wszystkim. Czytelnik zagląda do takiego bloga w poszukiwaniu wartościowej wiedzy, a nie wrażeń estetycznych, dlatego nie ma dla niego znaczenia, czy blog jest śliczny, czy nie-śliczny. Liczy się to, czy on może się czegoś dowiedzieć w sposób błyskawiczny i łatwy. 

{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Arkadiusz 22 stycznia, 2016 o 15:00

“im więcej tekstu na stronie głównej, tym w blogu jest większy ruch.”

Cześć! Z tą ilością tekstu na jednej stronie, szczególnie jeżeli ma wyglądać jak one-page bym uważał. Trzeba stosować inne zasady SEO – bardziej zadbać o to. Duża ilość tekstu, szczególnie gdy nie będzie ze sobą powiązany może zaszkodzić a nie pomóc. Przykładem mogą być excertps do każdego wpisu. Z resztą artykułu się zgadzam i po mału zaczynam myśleć o usunięciu całkowitym grafiki ze swoich “podstawowych” artykułów 🙂 Szczególnie ładnie wyglądają wpisy u Jacka Kłosińskiego. Pozdrawiam!

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 22 stycznia, 2016 o 15:15

Tak, masz rację Arku. Mówię o blogu prawniczym, który wg mnie powinien być wyspecjalizowany więc jednorodność tematyczna jest zapewniona. O tym będę jeszcze pisał w kolejnym rozdziale.

Dzięki za wkład w dyskusję Arku! 🙂

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: