Rafał Chmielewski

Jestem prawniczym blogerem od 2008 roku. Od 2009 roku prowadzę blog o e-marketingu prawniczym. Od tego czasu też kieruję web.lex - firmą konsultingową wdrażającą najlepsze na świecie blogi prawnicze w Polsce i za granicą.
[Więcej >>>]

Trochę przemyśleń na temat mediów społecznościowych w kancelarii prawnej

Rafał Chmielewski03 września 20193 komentarze

Pamiętnik Adwokata o biznesie prawniczymTaki to już jestem, że nie podążam za tłumem. Taki to już jestem, że zmieniam mój własny świat. Gdyby nie ta wewnętrzna potrzeba (która nie wiem skąd się bierze), dziś nadal bym był muzykiem, albo doradcą podatkowym w BIG4.

Zacząłem prowadzić blogi prawnicze, kiedy jeszcze prawnikom się o tym nie śniło. Zacząłem promować web.lex na Facebooku, kiedy większość kancelarii wyśmiewała niebieski portal społecznościowy. Zacząłem robić fotki na Instagramie, kiedy prawnicy jeszcze nie wiedzieli, do czego może to służyć. Nagrywałem wideo na YT, kiedy większość web.lex’owej “konkurencji” jeszcze studiowała prawo. Wysyłałem mailingi do klientów podatkowych w czasach, kiedy e-mail marketing wywoływał gęsią skórkę u managerów marketingu w dużych kancelariach.

Na przestrzeni lat widzę, że dokonywałem właściwych wyborów i może mam jakiś rodzaj wewnętrznej intuicji, która decyduje, że te wybory są takie a nie inne.

Media społecznościowe w kancelarii prawnej

Na pewno zauważyłeś, jak wiele ostatnio dzieje się w naszej branży w tzw. social mediach. Coraz więcej kancelarii wypuszcza ładne fotki, grafiki, wymodelowane przez agencje obrazki. Na Facebooku, czy Instagramie. Coraz więcej wideo pojawia się także na LinkedIn, który coraz bardziej chyba zaczyna przypominać FB nie tylko jeśli chodzi o ilość treści, ale także “chytry” algorytm, który nie dopuszcza wszystkich treści do wszystkich znajomych. Młodsi i dynamiczni prawnicy robią coraz więcej tzw. lajwów, zbierając tym samym sporą rzeszę obserwatorów.

Naprawdę dzieje się bardzo wiele. Widać to na pierwszy rzut oka. Na drugi zresztą również 🙂

Poczytaj: Marketing prawniczy się zmienia co nas czeka? >>

Patrząc na to wszystko możesz odnieść wrażenie, że wszyscy już odpłynęli, a Ty zostałeś sam i … już nie nadążysz. Że będziesz musiał / musiała zamknąć kancelarię i zmienić zawód. To wprawia w przygnębienie. Zniechęcenie. A na pewno prowadzi szybko do wypalenia zawodowego, co jest bardzo częste w naszej branży, o czym świadczy gigantyczna popularność odcinka mojego podcastu o zawodowym wypaleniu wśród prawników. Posłuchaj:

Jednak poczekaj – to tylko Twoje wrażenie. Nieprawda. Obraz fałszywy, niemający nic wspólnego z rzeczywistością.

Przemyśl kilka rzeczy…

Ludzie zaczynają się odwracać od mediów społecznościowych. Fala fejków, półprawd i kłamstw, jaka się przewala przez nasz świat, a jest wspierana siłą rzeczy przez media społecznościowe, powoduje, że ludzie tracą zaufanie do treści, jakie tam są zamieszczane (dodam tylko, że to nie jest wina społecznościowych platform – to nasza wina, wina ludzi, którym normy moralne gdzieś się zawieruszyły – portale społecznościowe to tylko narzędzia).

A to nie jest koniec “postępu” braku zaufania. Jesteśmy tuż, tuż przed tzw. deepfake’em, czyli możliwością podkładania twarzy i głosu pod inne osoby, co spowoduje jeszcze głębsze poczucie bezwartościowości tego, co można znaleźć (nie tylko zresztą) w mediach społecznościowych (w Chinach już powstała aplikacja ZAO, którą każdy może sobie pobrać bezpłatnie i podłożyć swoją twarzyczkę pod twarz – chociażby – Leonarda DiCaprio).

Z dnia na dzień zatem coraz więcej ludzi będzie się odwracać od aktywnego wykorzystywania social mediów, na rzecz starych, sprawdzonych, dobrze znanych sposobów pozyskiwania informacji. Ja tak właśnie robię.

Druga sprawa, to błędne wrażenie, że każdy ma dostęp do nieograniczonego świata możliwości i kontaktów. Jeśli już prowadzisz aktywne konto na FB, czy na Instagramie, to wiesz dobrze, że oglądają Cię stale te same osoby i w dużej większości wcale nie są to Twoi klienci. Żeby była jasność – wcale nie mówię, że to źle, dlatego że nawet nie-klient może Cię polecać dalej. Inny prawnik też może przynieść Ci klientów. Ale chodzi o to, że liczba obserwujących nie równa się liczba klientów.

Dla przykładu: moje konto na Instagramie śledzi nieco ponad tysiąc osób, natomiast wrzuconą tam fotkę zobaczy lekko ponad 50. Ile z tych osób zostanie klientem w racjonalnym przedziale czasu? Zero. W Grupie web.lex nie ma prawników, którzy by przyszli do nas, bo widzieli mnie na Instagramie. Owszem, Instagram pomaga jeśli chodzi o pokazanie siebie i swojej historii, ale z zasady pierwszy kontakt z jakąś moją treścią następuje z dala od mediów społecznościowych (jest to e-mail, Pamiętnik Adwokata, podcast i blogi).

Jednak chcę Ci zwrócić uwagę na jedną rzecz jeszcze raz – nie mam na myśli tego, że za pomocą mediów społecznościowych nie zdobędziesz klienta. Chcę Ci pokazać, że ilość facebookowych czy instagramowych podglądaczy nie równa się wcale sukces. Jeśli nie masz swojego konta w mediach społecznościowych, to je załóż, ale nie sugeruj się tym, że ktoś (Twoja konkurencja) ma tych znajomych 10.000, bo to nic nie znaczy.

Do tego nieprawdą jest, że ludzie są dziś w internecie. W części są – to prawda. Ale znacznie więcej tych ludzi jest wciąż poza nim i wcale nie siedzą na Facebooku 24h, a nawet nie 1h na miesiąc. Znacznie większa liczba Twoich klientów jest tam, gdzie nie docierają społecznościowe media.

Rzecz trzecia to czas. Aby być aktywnym w mediach społecznościowych to wymaga gigantycznego wymiaru czasu. Owszem, jeśli zamierzasz sprzedawać produkty, szkolenia, wiedzę, to jest to być może dobra inwestycja (chociaż znam lepsze sposoby). Ale jeśli chcesz być po prostu adwokatem, który staje w obronie swoich klientów na sali sądowej, albo radcą prawnym, czy doradcą podatkowym, który ma do zrobienia porządny research zanim postawi pierwsze litery kasacji, czy opinii dla klienta z branży energetycznej, to na aktywność w mediach społecznościowych nie będziesz miał na pewno czasu. Tym samym zadaj sobie pytanie – jak zarabiają na swoje utrzymanie wszyscy ci prawnicy, którzy w mediach społecznościowych są bardzo aktywni.

Ostatnia rzecz… może nie ostatnia, ale na pewno ważna, to fakt, iż ludzie wciąż głównie korzystają z wyszukiwarki poszukując odpowiedzi na swoje prawne problemy i wątpliwości. Albo pytają znajomych o kontakt do “dobrego prawnika”. Kiedy zadają w Google pytanie np. “jak napisać sprzeciw od nakazu zapłaty” to nie pokazuje im się konto kancelarii na FB, czy na Instagramie, nie pokazuje się choćby najbardziej profesjonalny lajf, ale pokazuje im się blog prawniczy, który o tym opowiada (np. ten blog).

Ach … i jeszcze jedno… Wyobraź sobie, że przez pięć lat aktywnie promujesz się w mediach społecznościowych. Dzień w dzień, wytrwale wrzucasz fotki, albo płacisz za to agencji. Robisz lajwy, nakręcasz wideo i udostępniasz na FB. I przychodzi taki dzień, kiedy przestajesz to robić. Ot po prostu – taką podejmujesz decyzję. I jak myślisz – co się dzieje? Znikasz. Zostajesz zapomniany / zapomniana. Wszystko, co do tej pory zrobiłeś – przepada.

To nie jest tak, że ktoś sobie pomyśli: Gdzie ten miły mec. Kowalski, dlaczego nie ma żadnych fotek? A może mu się coś stało? A może poleciał w kosmos…? Ludzie zapominają z prostej przyczyny: bo mają profil zapaćkany innymi personami. Ludzie zapominają też, bo nie masz z nimi wcale takiej dobrej relacji, jak może Ci się wydawać.

Owszem… jeśli masz pieniądze i możesz sobie pozwolić na porządne wsparcie techniczne, wizerunkowe, merytoryczne, to działaj. Jeśli nie masz – nie mniej wyrzutów sumienia, że ktoś spełnia się w social mediach, bo z reguły jest to burza w szklance wody.

Ale jakoś kancelarię promować trzeba

No jakoś tak – trzeba. Jednak pamiętaj, że promocja zaczyna się nie od postawienia bloga, czy założenia konta na FB, ale od stworzenia koncepcji na siebie i swoją kancelarię. Od pomysłu, czym chcę się zajmować. Strategia, specjalizacja to podstawowe rzeczy.

Potem jest czas na wybór sposobu promocji i wybór narzędzi (posłuchaj tego podcastu). Wybierz przy tym narzędzia takie, jakie gwarantują Ci najoptymalniejsze wykorzystanie Twojego czasu (zobacz nagranie poniżej), żeby każde pięć minut spędzone nad promocją dawało Ci wartość na następne długie lata i nie znikało w przestrzeni sieci (np. blog prawniczy).

I pamiętaj – PAMIĘTAJ – promocją jest również obsługa klienta. A aby w odpowiedni sposób obsłużyć klienta, powinieneś mieć właściwą strategię (czyli fundament) i dużo czasu (aby zobaczyć, na czym polega odpowiednia obsługa klienta, posłuchaj tego podcastu).

***

Na pewno zainteresuje Cię także artykuł: Co ma prawdziwą wartość dla Ciebie, Twojej przyszłości i Twojej kancelarii i dlaczego nie jest to Facebook >>

 

{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Marcin 11 października, 2019 o 11:22

Media społecznościowe to kolejny element do budowania zaufania i w sumie ja je tak traktuję. Z przerażeniem nie raz stwierdzam, że wiele osób zbyt mocno eksponuje siebie i życie prywatne, ale na szczęście coraz częściej społeczeństwo zaczyna dostrzegać ryzyko bycia wszędzie w internecie i ich profile w mediach społecznościowych umierają. W przypadku działalności gospodarczej zdecydowanie lepiej posiadać dwa – trzy aktualizowane profile tematyczne niż dziesiątki martwych.

Odpowiedz

Rafał Chmielewski 30 grudnia, 2019 o 12:00

Ot, co 🙂 Dziękuję Marcinie!

Rafał 🙂

Odpowiedz

Marek 4 stycznia, 2022 o 14:51

Obecnie praktycznie każda firma która chce się liczyć na rynku ma profil w mediach społecznościowych. Dotyczy to również kancelarii prawnych. Wiele z nich prowadzi aktywnie profile na facebooku, instagramie i twitterze. Gdzie edukują ludzi na temat tematow prawnych ( a jak wiemy prawo w Polsce bywa skomplikowane).
Promowanie często dobrze jest oddać w ręce doświadczonej firmy.

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: