Marketing prawniczy podlega ciągłej zmianie. A może raczej – przemianie. Co nas zatem czeka w najbliższej przyszłości?
***
Nie wiem, czy pamiętasz mój pierwszy post w moim starym blogu prawniczym e-marketingowym – zamieszczony w grudniu – o matko – 2009 roku! Niebawem będzie 10 lat! Jak internet zmienił biznes – tak brzmi tytuł tego artykułu.
W tamtym momencie e-marketing prawniczy właściwie nie istniał. Poza stronami internetowymi, zresztą średniej jakości, było może kilka prawniczych blogów (w tym mój: Podwójne Opodatkowanie.pl). Wtedy też powstał web.lex, który miał promować kulturę promocji kancelarii za pomocą prawniczego bloga. Jednak zanim web.lex zaczął się rozwijać i zanim zaczęły powstawać kolejne prawnicze blogi, minęło kilkanaście dobrych miesięcy.
To był czas kiedy jednak nie było jeszcze Twittera, Facebooka, Instagramu, Snapchata, LinkedIn czy GoldenLine. Zatem wybór narzędzi był skromny: strona www, blog, forum no i oczywiście AdWords i sztuczne pozycjonowanie. Przekonać właściciela kancelarii prawnej do poprowadzenia bloga było niezwykle ciężko. Ale nie było to niemożliwe. Prawnicy z szerokimi horyzontami (Katarzyna Przyborowska, Agnieszka Swaczyna, Kalina Jarosławska, Karol Sienkiewicz, Błażej Sarzalski – nasi pierwsi Autorzy) już wtedy przeczuwali kierunek zmian w zakresie prawniczej promocji i zakładali z nami pierwsze wybitne prawnicze blogi.
W końcu jednak pojawiły się te tradycyjne, dziś dobrze znane portale społecznościowe. Jednak… jak myślisz, co myśleli prawnicy, kiedy słyszeli w roku 2013, że mogą promować kancelarię na Facebooku? HAHAHA!!! Odpowiedź znasz. Jednak powoli wszyscy zaczęli się przekonywać do nowych form promocji. Bez wątpienia zmianę przyniosły nowe, młode zastępy adwokatów i radców prawnych, którzy naturalnie przenieśli styl życia prywatnego do zawodowego.
A jaki stan marketingu prawniczego mamy dzisiaj?
O szczegółach posłuchasz w moim podcaście W drodze do kancelarii, natomiast można powiedzieć śmiało, że dzisiaj wszelkich form promocji jest tak wiele, że bez trudu można stracić orientację. Na samym Facebooku oprócz fanfejdża kancelarii możesz prowadzić grupę, możesz pokazywać fotki ze swojego zawodowego życia, umieszczać relacje, robić webinary, możesz też gromadzić adresy email, możesz także płatnie promować swoją kancelarię, szkolenia, itd. A to jest tylko portal Zuckenberga – do tego jest jeszcze Twitter, Instagram, YouTube, LinkedIn, GoldenLine, podcasty … a i to nie wszystko, bo nie wspomniałem o blogach, czy artykułach na wszelkich portalach…
Można doznać zawrotu głowy?
Absolutnie można. Ja doznaję regularnie. HAHAHA!!! Jeśli popatrzysz na wszystko, co robi Twoja konkurencja, to można się poczuć zagubionym… Nie jest to sytuacja wesoła. Kiedyś było … łatwiej. Po prostu.
Pamiętam, kiedy pracując w KPMG miałem zdawać egzamin na doradcę podatkowego, to tyko jedna ustawa o VAT była znacznie obszerniejsza, niż wszystkie ustawy podatkowe, które musiał znać mój szef, zdając swój egzamin kilka lat wcześniej. Takie są czasy. Wydaje się, że dzisiaj jedyną niezmienną jest zmiana.
Co jeszcze?
Skoro tyle kancelarii i tyle firm zaczyna wykorzystywać te wszystkie możliwości, to zwyczajnie stają się one bardzo drogie. Nie tylko jeśli chodzi o płatną reklamę (AdWords, czy FB Ads), nie tylko jeśli chodzi o usługi marketingowe wszelkich agencji tworzących posty na blogi, Facebooka, Instagram, pozycjonowanie, itd., ale też jeśli chodzi o Twój własny… czas, jaki musisz poświęcić na te działania – jeśli chcesz zrobić to samodzielnie.
A jeśli nie chcesz, to musisz to zlecić, przez co nakręcasz biznes agencjom marketingowym, które z kolei podnoszą swoje stawki.
Marketing prawniczy dzisiaj, ma jeszcze jedną poważną wadę.
Jaką? Otóż w tym szalonym gąszczu możliwości, kiedy chcesz być tu i tam, pokazać to i tamto, opowiedzieć o tym i tamtym… otóż to wszystko prowadzi do tego, że nie masz czasu na to, co jest najważniejszą rzeczą: nie masz czasu na … pracę. I nie mam na myśli jedynie pracy sensu stricte, ale też np. obsługę klienta, myślenie o strategii kancelarii i jej rozwoju, odpoczynek i nabieranie energii, itd. Zamiast znaleść czas na rozważania o najważniejszych rzeczach, zaczynasz myśleć jak się skutecznie promować i zaczynasz obserwować, co robi konkurencja i dlaczego Ty tego nie możesz robić, albo jak ją pokonać w tym dzikim wyścigu.
I wiesz co? Dla mnie to jest kompletnie bez sensu. Od dawna o tym myślę i chyba już gdzieś o tym pisałem czy mówiłem: to wszystko zaczyna być po prostu przytłaczające. Nie wiedząc co zrobić – nie robisz niczego, albo rzucasz się w jeden kanał promocji, po czym wchodzisz w inny i tak w kółko. A zostawiasz na boku to, co jest najważniejsze – obsługa klienta. Efekt jest taki, że nie masz poleceń i musisz wciąż się promować, aby mieć kolejnych klientów, a promocja jest coraz droższa.
Ta droga zdecydowanie prowadzi donikąd.
Co nas zatem czeka w marketingu prawniczym?
Tego zapewne nie wie nikt na pewno. Ja też nie, chociaż zajmuję się prawniczym marketingiem lat 10 z kawałkiem. Jednak mimo wszystko chciałbym Ci zwrócić uwagę na dwa ciekawe elementy, które powinieneś wziąć pod uwagę.
Pierwszy to fakt, że promocja kancelarii to nie tylko narzędzia marketingowe, jak strona www, blog, reklama AdWords, czy Facebook. Nikt o tym szerzej nie mówi, ale w moim przekonaniu, promocja to także: prawidłowo ustalona strategia kancelarii, obsługa klienta, kultura organizacyjna, komunikacja, misja itd. Są to zatem elementy biznesu kancelarii, za które zwyczajnie nie da się zapłacić, jak za AdWords, czy pozycjonowanie, ale trzeba im poświęcić czas. To są aspekty promocji, które często nie dają się jasno i wyraźnie zwerbalizować. Nie da się tutaj także wyznaczyć jednoznacznie kwoty sugerującej zwrot z inwestycji.
To są do tego działania, które – uwaga – zabezpieczają biznes kancelarii na lata. Są one bowiem fundamentem każdego dobrze działającego przedsiębiorstwa. Bez tych działań sytuacja często wygląda tak, jak to opisała w swojej książce Jeżeli chodzi o prawo, to mogę doczytać pani mecenas Joanna Parafianowicz, że klient wchodzi do restauracji, bo skusiła go reklama, ale nigdy już do niej nie wróci, gdyż jedzenie było paskudne. Taka restauracja może się rozwijać – wystarczą nakłady reklamowe. Ale czy to o to chodzi w biznesie? I w życiu? Oczywiście kancelaria prawna to nie restauracja, ale zawsze przyjemniej prowadzi się firmę, kiedy klienci polecają ją sobie nawzajem.
Rzecz druga to po prostu potocznie zwane kontakty czy znajomości. Chodzi tu o zasadę, że im więcej ludzi znasz, oraz im lepszą oni mają o Tobie opinię, tym więcej będziesz miał klientów. I nie mam na myśli jedynie kontaktów w branży, w której się (mam nadzieję) specjalizujesz, ale także wśród prawników. Coraz częściej bowiem inni prawnicy szukają kolegów i koleżanki do pomocy. Idealnie widać to w naszej Grupie web.lex, gdzie co chwilę ktoś szuka kogoś dla swojego klienta, którego nie chce obsłużyć z różnych powodów.
Co nas zatem czeka w marketingu prawniczym? Ja to nazywam powrotem do korzeni. Do źródeł. Powrotem do dobrych praktyk, gdzie znaczenia nie mają fajerwerki, ale ludzkie emocje (Relacja). Oczywiście możesz powiedzieć, że trzeba “iść” tam, gdzie są klienci, a oni są obecnie w mediach społecznościowych. Jest to jednak prawda tylko w części. Dlatego, że nie wszyscy klienci są w mediach społecznościowych, a po drugie media społecznościowe nie sprzyjają poszukiwaniu kancelarii prawnej. Co jeszcze? Gary Vaynerchuk mówi wprost, że marketingowcy rujnują marketing – po prostu zakres wykorzystania narzędzi promocji sięga w pewnym momencie poziomu, który powoduje, że wszyscy zainteresowani mają już dość. Dość kolejnych grafik prawniczych, kolejnych relacji, kolejnych profili, tak samo jak zdjęć kotów czy pączków w Tłusty Czwartek.
Czas na promocję w mediach społecznościowych był wczoraj. A dziś trzeba szukać innych sposobów pokazania swojej wiedzy i swojego doświadczenia. Ja jednak radzę Ci nie szukać, nie powielać tego, co robią inni, ale skupić się na przemyśleniu fundamentów swojej kancelarii. To jest podstawa, która powiedzie Cię bezpiecznie i spokojnie przez następne lata.
A czy jest tu miejsce na prawniczy blog?
Bez wątpienia jest. Może nawet bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Za pomocą mądrze prowadzonego prawniczego bloga bowiem nie tylko idealnie pokażesz swoje kompetencje, ale też zbudujesz kulturę organizacyjną oraz wyznaczysz rdzeń komunikacji. Oczywiście blog nie załatwi za Ciebie wszystkiego – to nie jest lekarstwo na wszystkie bolączki biznesu prawniczego – ale na pewno Ci pomoże i ułatwi.
Marketing prawniczy się zmienia. Ale zmienia się, w moim przekonaniu, na lepsze.
***
Zachęcam Cię do posłuchania mojego wywiadu z panią mecenas Joanną Parafianowicz, która prowadzi swoją kancelarię dokładnie w sposób, o jakim Ci opowiadałem:
***
Zobacz też ten krótki fragment wystąpienia Garego Vaynerchuka, w którym opowiada on o budowie kultury organizacyjnej w swojej firmie. A na końcu – kwintesencja tego, co miałem na myśli pisząc ten artykuł:
***
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }