Siedzę teraz nad fragmentem dotyczącym stylu treści w blogu prawniczym. Pisałem zresztą o tym ostatnim razem. Tylko że różnica jest taka, iż wtedy zaczynałem ten podrozdział, a teraz jestem w jego 3/4 🙂
I doszedłem do punktu, w którym pokazuję, jak nie być w blogu mięczakiem. A w wielu blogach prawniczych to niestety widać.
Skąd się to bierze?
Z braku odpowiedniej samooceny, z braku pewności co do rzetelności, czy braku wiedzy, lub też z chęci przypodobania się i obawy przed urażeniem kogoś z czytelników. Na pewno powodów jest 101.
NIE!
Autor bloga prawniczego ma być LIDEREM. To powinna być osoba, od której tryska pewność siebie, która wie, co robi, której można spokojnie powierzyć swój los w jej dłonie.
Oto co napisałem:
Po szóste, bądź liderem. Co to oznacza? W watasze wilków liderem jest Samiec Alfa, który decyduje o każdym aspekcie funkcjonowania grupy. Podobne Samce Alfa są w każdej ludzkiej grupie społecznej. Tacy liderzy nadają ton, wpływają na emocje, decydują o kierunku rozwoju, ale ponoszą także za swoje działania odpowiedzialność. Są to zawsze osoby o silnym charakterze, zapewniający grupie bezpieczeństwo, i za którymi inne jednostki podążają nie z konieczności, ale ze swojej naturalnej potrzeby.
Jak możesz się domyślać, lider posługuje się specyficznym językiem. Nie błaga i nie prosi, tylko zdecydowanie wyraża swoje zdanie. Język w stylu: “Drodzy Państwo, czy byliby Państwo tak uprzejmi…” jest właściwy dla tego, który nie uważa siebie za osobę, która wie, co mówi. A jeśli on nie traktuje siebie w sposób odpowiedni, nie będą tego robić czytelnicy, poszukujący wsparcia w ich prawnych problemach.
Co jeszcze? Prawdziwy lider tworzy neologizmy, które potem cała grupa przejmuje i wdraża do języka potocznego. Zatem w swoim blogu nazywaj pewne rzeczy inaczej i odważnie przełamuj schematy. Kiedy prowadziłem bloga podatkowego aparat skarbowy określałem prostym: Drużyna Fiskusa. Kiedy teraz prowadzę blog marketingowy dla kancelarii prawnych, często bawię się słownictwem: określenie blog prawniczy jest mojego autorstwa, podobnie sama nazwa web.lex jest nowym tworem. Moje auto nie jest samochodem tylko krążownikiem, a podstawowa zasada to Zasada Indywidualizacji bloga. Ten poradnik zatytułowałem Pamiętnik Adwokata, a nie Jak prowadzić blog w kancelarii prawnej.
A więc nie kopiuj, tylko bądź twórczy. Wyznaczaj cele i bądź, jak każdy lider, konsekwentny. Pamiętaj, że masz prawo do nazywania różnych rzeczy na swój sposób.
*****
Na koniec jeszcze proszę nieznoszące sprzeciwu spojrzenie Samca Alfa:


{ 13 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Ciekawy wpis. Jest mi jeszcze troche trudno pokazać bycie liderem tylko za pomocą pisanego wyrażania siebie. Lepiej wychodzi to gdy ma sie jeszcze język gestów i otoczenie do pokazania ze jest sie liderem. Nie można także, jak słusznie Pan zauważa, przpodobywac sie każdemu. Ostatnio czytałem taki tekst, ze lider nie moze sie przypodobywac wszystkim na przyjęciu ale ma swoim zachowaniem i postawa sprawc ze ci którzy chcą z jego usług skorzystać sami przyjdą do niego. Duże skrócenie i parafraza ale ja to tak wlasnie odebrałem.
Dziękuję Panie Danielu! Dokładnie tak! Może z tego tutaj nie wynika, ale w samym Pamiętniku Adwokata tłukę o tym co chwilę, że przyciągnąć do siebie można tylko niektórych ludzi – tak samo liderem można być jedynie dla niektórych. Inni poszukają sobie innych liderów. To całkowicie naturalne.
A mowa ciała, oczywiście że pomoże. Powiem więcej, być może to dałoby 70% skuteczności 🙂 Jednak w blogu mamy do dyspozycji tylko warstwę pisemną. Chyba, że ktoś nagrywa wideo 🙂
Słonecznie Panie Danielu jak zawsze! 🙂
Podobne przemyślenia można znaleźć w książce “Magia słów” – Joanna Wrycza-Bekier. Nie możemy być “mięczakami” w swoich tekstach – ale trudno czasami pisać nie asekuracyjnie, szczególnie przy tekstach prawniczych, gdzie wmawiało nam się wcześniej by taką postawę mieć.
Zgadzam się. Cały czas na studiach i na aplikacji wmawia nam sie asekuranctwo. A tu trzeba być twardym a nie mientkim (pisownia zamierzona) ?
Kiedyś głębiej analizowałem ten sposób zachowania i wyszło mi, że po prostu wystarczy być sobą. Samo to wymaga już odwagi, bo ludzie w większości przypadków boją się pokazać kim są. A to już dużo. 🙂
Poza tym to jest blog – tutaj konieczna jest inna forma wyrazu. Kiedy potem kontakt w blogu przeradza się w kontakt w realu, to jest on już na odpowiednim poziomie, stosownie do kultury w danym środowisku – prawda Panie Danielu? 😉
Tak zgadzam się trzeba odwagi żeby pokazać jakim się jest naprawdę. Klienci czasem oczekują, że bedzie się jak adwokat z serialu amerykańskiego. Nawet amerykańscy adwokaci tacy jak w serialach nie sa.
Myśle, że warto polazać się iż bedzie się walczyć o klienta ale w sposób odpowiedni do jego sprawy.
Na blogu trudno pokazać do konkretnej sprawy swoje atuty stad pewnie jakiś stopień ogólności jest wskazany.
Z trzeciej strony nie można dogodzić wszystkim zatem wracając do punktu wyjścia najlepiej na blogu być sobą i przyciągać ludzi którym to pasuje.
Konkludując pisać z sercem i nie bać sie pokazać swoich przemyśleń.
To czego oczekują klienci jest różne – ja spokojnie mogę przyjść w dżinsach lub zestawie koordynowanym na spotkanie 🙂 Zgadzam się z Tobą i wszystkim się nie dogodzi – często już przy samym zapytaniu o ofertę widać, czy chce się dalej z kimś współpracować, czy jednak nie, czy pierwszy kontakt z blogiem zrobił swoje, czy nie.
Tak 100% racji.
Arku:
“często już przy samym zapytaniu o ofertę widać, czy chce się dalej z kimś współpracować, czy jednak nie, czy pierwszy kontakt z blogiem zrobił swoje, czy nie.”
Tak. Z tym, że pierwszy kontakt z blogiem, jeśli nie “robi swojego”, to znaczy, że prawdopodobnie blog nie ODPYCHA w wystarczającym stopniu. A powinien, żeby ludzie inni, niż ci, z którymi “blog zrobił swoje”, się nie pojawiali w ogóle. No… poza bardzo nielicznymi wyjątkami 🙂 Żeby blog dobrze odpychał i dobrze jednocześnie przyciągał, autor musi być wyrazisty.
Ważne jest to oczywiście, że ta wyrazistość nie oznacza sztuczności, egzaltacji, nadmiernych emocji, itp. Po prostu trzeba być sobą najbardziej, jak się da. 🙂
Czyli cały czas wracamy do tego co można skwitować cytatem z piosenki Stinga:
“Englishman in NY” – “(…) be yourself no matter what they say” 🙂
Osobiście nie potrafię być wylewny (emocjonalnie) na blogu i swoich socialach 🙂 Nie czuję też takiej potrzeby. Chociaż nie powiem, sprzedaje się to bardzo dobrze.
HAHA 🙂
Z resztą jaskrawym przykładem jest obecna sytuacja polityczna: jest ktoś, kto jest wyrazisty: jednych skutecznie przyciąga – innych skutecznie odpycha.
No i w USA klimat obecnych wyborów – Donald Trump robi to samo.
Oczywiście w blogu prawniczym nie chodzi o to, aby kogoś obrażać czy podobnie, bo wyrazistym można być na sto sposobów. Blog w kancelarii to nie polityka 🙂
Cóż z wylewnością mam problem także w realu ale już tak introwertycy podobno mają 😉
Polityka do Kancelarii zawsze zawita bo ma wpływ na praktykowanie prawa i nic z tym nie da się zrobić.