Rafał Chmielewski

Jestem prawniczym blogerem od 2008 roku. Od 2009 roku prowadzę blog o e-marketingu prawniczym. Od tego czasu też kieruję web.lex - firmą konsultingową wdrażającą najlepsze na świecie blogi prawnicze w Polsce i za granicą.
[Więcej >>>]

Zaufanie w marketingu prawniczym

Rafał Chmielewski05 stycznia 20225 komentarzy

Czy wiesz, czymże jest ZAUFANIE?

Zaufanie to chyba najbardziej niezrozumiały element w promocji kancelarii prawnej. Bo ileż to razy słyszałeś o tym, że powinieneś, czy powinnaś budować Zaufanie do siebie, do swojego doświadczenia, do kancelarii, którą od wielu lat prowadzisz.

Być może to jest tak oczywiste, że nawet puszczałeś tę prawdę mimo uszu… I głębiej się nad tym nie zastanawiałeś. Ale też nikt nigdy zapewne nie próbował Ci tego wyjaśnić. Bo co tu wyjaśniać? Zaufanie to zaufanie i tyle! Nad czym się tu rozwodzić, prawda?

Marketing prawniczy

NIE prawda!

Zobacz, jeśli dowiesz się czym w swojej istocie jest Zaufanie, to nie tylko będziesz mądrzejszy, ale też będziesz mógł tym świadomie zarządzać! TAK! Zarządzać!

Czy to możliwe?

Czy możliwe jest zarządzanie emocjami innych ludzi?

Wszak Zaufanie to nic innego jak określona ludzka emocja. Nie bez przyczyny mówi się: czuję, że jemu można zaufać. Biologicznie Zaufanie jest emocją, która powstaje w tym samym momencie co poczucie bezpieczeństwa.

W tym samym momencie, gdyż obie wywoływane są przez odpowiedni hormon: oksytocynę. Zatem – jeśli Twój klient czuje, że można Tobie zaufać, to jednocześnie czuje się przy Tobie bezpiecznie (por. ten fakt z Piramidą Potrzeb pana Maslowa).

To bardzo ważna informacja.

Ale wrócę do zarządzania Zaufaniem – zarządzania tą emocją

Tylko “nie przewracaj oczami”, kiedy słyszysz o emocjach w marketingu prawniczym, bo na co dzień także wpływasz na ludzkie emocje ubierając się w sposób, jaki budzi … Zaufanie, wyrażając się w sposób, jaki budzi … Zaufanie, zapraszając klienta do kancelarii, która swoim wyglądem budzi … Zaufanie, itd. Niemal cały czas zachowujesz się nieświadomie w taki sposób, aby wpływać na ludzkie emocje!

Zatem wróćmy na dobre do zarządzania Zaufaniem…

Zaufanie to taka emocja, bez której nie ma dosłownie NIC. Jeśli klient Ci nie ufa, to nie wyda u Ciebie złamanego grosza. Pójdzie do tej kancelarii, której będzie ufał choćby w minimalnym stopniu. Ufał, że mu pomoże.

Ty też zachowujesz się tak samo. Nie kupujesz rzeczy, co do których nie masz zaufania. Nie kupujesz usług od usługodawców, którym nie ufasz. Prawda?

Zobacz… jeśli ktoś chce się rozwieść, to szuka np. adwokata. Albo prawnika. Albo kancelarii prawnej.

O czym to świadczy?

Że ten ktoś szuka usługodawcy spełniającego określone kryteria: musi być prawnikiem, musi być adwokatem, musi specjalizować się w rozwodach (spółkach, restrukturyzacjach, itd.)…

A jeśli jego kultura prawna jest bogatsza, to będzie szukał wedle innych, szczegółowych kryteriów: specjalizacja w wąskiej dziedzinie, tytuł naukowy, profesorski, autor książki, gość licznych wywiadów, artykułów, autor bloga, itd.

Różni ludzie z reguły szukają prawnika czy kancelarii wedle różnych kryteriów. Jednak tu jest coś, na co trzeba zwrócić uwagę: owe kryteria są obiektywne! Obiektywne, czyli dające się zmierzyć, sprawdzić, przeanalizować, uwiarygodnić, itd.

Dlaczego to takie ważne?

Dlatego, że świadomość tego faktu jest pierwszym krokiem do zarządzania Zaufaniem.

Wniosek jest taki: Aby zwiększyć do siebie Zaufanie, musisz wygenerować więcej faktów o swoim doświadczeniu, przy czym tytuł zawodowy to absolutna podstawa. 

Proste?

Oczywiście!

Relacja z klientem oparta na Zaufaniu jest absolutną podstawą, ale przy tym jest – w gruncie rzeczy – dość prosta to stworzenia.

W tej koncepcji tkwi jednak pewien poważny i ostry haczyk

Otóż … relacja z klientem oparta na Zaufaniu była dobrym pomysłem, kiedy konkurencja nie była ostra. To były czasy, kiedy to klienci czekali na prawników, a nie odwrotnie. W tamtych starych czasach wystarczyło, że miałeś – miałaś – tytuł zawodowy.

Każdy kto szukał adwokata, przychodził mniej więcej do najbliższej mu kancelarii.

Dziś jest inaczej.

Dziś jest wielu adwokatów, doktorów prawa, specjalizujących się w określonych dziedzinach, prowadzących blogi prawnicze, mających świetne strony i polecanych przez klientów. Z tego właśnie powodu, opieranie się wyłącznie na Zaufaniu w oczach klienta po prostu zawodzi.

Chociaż jest podstawą, bo – jak wspomniałem – bez Zaufania nie ma klienta, to jednak tworzy dość płytką relację i do tego powoduje, że wpływa na obniżanie cen usług prawnych (cena to jest kryterium, którego klienci używają, aby dokonać wyboru kancelarii, jeśli nie mają innych kryteriów).

Czego zatem potrzebujesz w swojej kancelarii prawnej?

Uważaj – pisałem o tym szeroko w Pamiętniku Adwokata – potrzebujesz innych emocji niż Zaufanie! Właśnie dzisiaj te inne emocje są kluczowe w relacji z klientem.

O jakie emocje chodzi?

Np. o sympatię, dobre uczucia, pozytywne myśli, itd. czyli wiele różnego rodzaju emocji, które nie wynikają z obiektywnych przesłanek. Bo z czego wynika to, czy lubisz tego czy owego? Po prostu lubisz i tyle. Ten ktoś w jakiś sposób Ci “pasuje”, a Ty “pasujesz” jemu. Tak to działa i tak to jest.

Zatem w obok Zaufania powinieneś umieć budować inne emocje, bo to te inne uczucia decydują, czy ktoś wybierze akurat Ciebie i Twoje usługi, a nie kogoś innego i jego kancelarię.

Czy to ma sens?

Oczywiście!

A skąd biorą się polecenia? Właśnie stąd, że klienta z prawnikiem łączy coś więcej, niż tylko Zaufanie. Gdyby to było tylko Zaufanie, to Twoi klienci nie polecaliby Twojej kancelarii ale jakiekolwiek, gdzie jest adwokat, radca prawny, doradca podatkowy, itd… W końcu one także dają gwarancję dobrze wykonanej usługi, czyż nie?

Skoro to ma dla Ciebie tyle samo sensu, co dla mnie, to warto się zastanowić, jak zarządzać tymi innymi emocjami.

Jak je tworzyć…

Nie będę się wdawał w szczegóły… W Pamiętniku Adwokata znajdziesz cały rozdział z odpowiednimi badaniami, które jasno pokazują, że to, czego potrzebujesz, to po prostu umiejętne umożliwienie poznania siebie.

Twoi klienci, potencjalni klienci powinni po prostu Ciebie poznać. Poznać w odpowiedni sposób.

Poznanie następnie powoduje, że ludzie zaczynają darzyć Cię innymi emocjami, które w połączeniu z Zaufaniem tworzą bardzo silną relację prawnik-klient. 

A następnie – uważaj, bo to jest hiper ważne – te inne emocje niż Zaufanie, wpływają także na…

Na wzrost Zaufania!

Dlaczego to takie ważne?

Ponieważ jeśli zależy Ci na tym, aby Twoi klienci naprawdę Ci ufali, to nie osiągniesz tego za pomocą obiektywnych faktów, ale za pomocą wzbudzania innych niż Zaufanie, emocji!

Nie wiem, czy dla Ciebie to jest jasne i zrozumiałe, czy nie … Jak widzisz, Zaufaniem można zarządzać, a także całą relacją z klientem, czyli tymi wszystkimi emocjami, jakie łączą Ciebie z Twoimi klientami (otoczeniem). Od tych emocji zależy to, czy będą Cię polecać, przychodzić ponownie, czy będą zadowoleni z Twojej pracy, czy wręcz przeciwnie.

A teraz najlepsza rzecz…

Fajnie by było, gdyby wszystkie te operacje, całe zarządzanie emocjami i budowanie relacji można było zautomatyzować. I żeby to działało przez długie lata nawet wtedy, kiedy się tym nie zajmujesz, kiedy śpisz, czy pracujesz, czy bawisz się na plaży z dzieciakami.

Uważaj – do tego właśnie służy prawniczy blog!

Umiejętnie poprowadzony prawniczy blog zrobi to, co Ty sam musisz robić w świecie rzeczywistym, z tą różnicą, że na budowanie relacji w blogu nie musisz poświęcać czasu – on zrobi to za Ciebie.

***

***

Dlaczego warto słuchać podcastu W drodze do kancelarii?

Zasadniczo podcasty to niezwykle fajny pomysł na promocję kancelarii prawnej.

Mają wiele zalet, wśród których najważniejsze są takie, że odbiorca Twojego podcastu może Cię słuchać jednocześnie jadąc do pracy, biegając z kotem, czy pieląc swoją grządkę. Znam przypadek, w którym moja słuchaczka słuchała podcastu W drodze do kancelarii siłując się z wielkim kamieniem, który zalegał na jej działce (ciekaw jestem, czy w walce z przeciwnikiem pomogły jej emocje, które podcast wywołuje :D)…. [Czytaj dalej…]

Zdjęcie powyżej: rawpixel

Zasadniczo podcasty to niezwykle fajny pomysł na promocję kancelarii prawnej.

Mają wiele zalet, wśród których najważniejsze są takie, że odbiorca Twojego podcastu może Cię słuchać jednocześnie jadąc do pracy, biegając z kotem, czy pieląc swoją grządkę. Znam przypadek, w którym moja słuchaczka słuchała podcastu W drodze do kancelarii siłując się z wielkim kamieniem, który zalegał na jej działce (ciekaw jestem, czy w walce z przeciwnikiem pomogły jej emocje, które podcast wywołuje :D).

W drodze do kancelarii - podcastW każdym razie podcast nie angażuje zmysłu wzroku, jak tekst w blogu prawniczym, czy wideo. Dzięki temu jest niezwykle wygodną dla klienta kancelarii prawnej formą promocji.

Druga zaleta, to bardzo bliska relacja, jaka się tworzy między słuchaczem a nadawcą. Między Tobą – autorem podcastu – a Twoim klientem. Bierze się ona z tego, że słuchacz słucha Cię szepczącego wprost do Twojego ucha. To niemal intymna relacja.

Z tych między innymi powodów, podcasty warto tworzyć i w ten sposób dodatkowo promować swoją kancelarię prawną.

A dlaczego warto słuchać podcastu W drodze do kancelarii?

Otóż dlatego między innymi, że – jak powiedziała w ostatniej rozmowie ze mną pani mec. Joanna Szufel, autorka niezwykłego bloga Prawo w gabinecie fizjoterapeuty – słuchając podcastu W drodze do kancelarii można się naładować pozytywną energią.

Dlaczego?

Dlatego, że do rozmowy zapraszam prawników, którzy patrzą na świat od strony pozytywnej i między innymi dlatego odnoszą sukcesy. Tak jak wspomniana mec. Joanna Szufel. Słuchając ich historii można się przekonać, że każdy zaczynał od zera, i że każdy musiał się zmierzyć z ogromem pracy i niepowodzeń. Ale że dyscyplina, praca, wytrwałość i zaangażowanie, zaowocowały ostatecznie wyjściem na prostą.

Nie każdy ma szczęście. Nie każdy urodził się w rodzinie z koneksjami, czy majętnej. Ale każdy z nas może tak samo poświęcić się pracy i osiągnąć to, o czym marzy.

Rozmowy z panią mec. Szufel posłuchasz tutaj>>

***

Nie chcesz już swojego kancelaryjnego bloga? Zobacz, co możesz z nim zrobić >>

***

I tak doszliśmy do końca roku 2020. Przedziwnego i trudnego. Nawet dla tych, którzy “wyszli na tym” na plus.

A w zw. z tym, że to jest koniec tego okresu (koniec dekady?), to pora jest na podsumowania i plany na rok 2021. O nich to opowiedziałem w 62 odcinku podcastu W drodze do kancelarii.

Jednak nie plany i nie podsumowania są jego tematym głównym.

A co jest? – zapytasz…

W tym odcinku podcastu skupiłem się bowiem na specjalizacji kancelarii prawnej i dlaczego jest to hiper ważna rzecz w strategii biznesowej każdego mniejszego przedsiębiorstwa.

A zatem zachęcam Cię do posłuchania i oczywiście życzę Ci wszystkiego najwspanialszego na cały Nowy ROK! 🙂

 
 

Bartłomiej Achler adwokatBlogi prawnicze od zawsze wywoływały wiele emocji. Różnych emocji. Pozytywnych, negatywnych i takich po środku.

Na samym początku, czyli w roku mniej więcej 2010, blogi kojarzyły się bardziej z pamiętnikiem nastolatki, a nie poważnym narzędziem promocji, z którego może korzystać przede wszystkim profesjonalista.

Wtedy to blogi wywoływały wyraźny sprzeciw, a czasem nawet uśmiech politowania (w szczególności wśród dużych kancelarii, z których pierwsza wyłamała się kancelaria Domański Zakrzewski Palinka).

Tylko nieliczni prawnicy widzieli w nich przyszłość. Wśród nich mogę wymienić: mec. Katarzynę Przyborowską, autorkę bloga Temida jest kobietą, mec. Karola Sienkiewicza, autora bloga Dochodzenie wierzytelności, czy mec. Agnieszkę Swaczynę, autorkę m. in. Bloga o rozwodzie i separacji (nawiasem mówiąc wspomniane blogi wciąż działają!). 

Wkrótce jednak, po niewątpliwych sukcesach pierwszych prawniczych blogów, ten sposób promocji kancelarii zyskał należne mu miejsce i blogi w kancelariach zaczęły kwitnąć i pojawiać się w całym kraju. Najwięcej było ich w Stolicy, Krakowie i Katowicach. Nieco mniej w Poznaniu, Lublinie, Trójmieście i Łodzi. 

Tak było do czasów pojawienia się mediów społecznościowych, kiedy to nagle uwaga marketerów i biznesu skierowana została na Twittera, Fb, LinkedIn i Instagram. Wówczas to blogi prawnicze, jako bardziej wymagające narzędzie promocji, zepchnięto do narożnika.

Z jednej strony to dobrze, ponieważ w ten sposób zostało więcej miejsca dla prawdziwych prawniczych wyjadaczy, którzy wolą pokazać swoją wiedzę za pomocą profesjonalnego narzędzia. A z drugiej strony niesłusznie, bo blog jest jedynym narzędziem promocji kancelarii, które gwarantuje efekt ponadczasowości.

Co mam na myśli?

Ano to, że choćbyś na kolanach przeszedł / przeszła ze wschodu na wschód, to i tak Twojego postu sprzed dwóch lat na FB, czy na Instagramie nikt nie będzie czytał. A w blogu nie dość, że będzie go czytał, to jeszcze dodatkowo może się okazać, że jest to najbardziej poczytny post w blogu, przynoszący Ci dziesiątki klientów.

Mówię o tym dlatego, że o blogowaniu prawniczym między innymi w podcaście W drodze do Kancelarii rozmawiam z moim gościem, panem mec. Bartłmiejem Achlerem, warszawskim adwokatem. W jednym z jego blogów – a prowadzi ich aż dwa oraz podcast – taka sytuacja (efekt ponadczasowości) właśnie ma miejsce.

Ale oczywiście nie tylko blogi zajęły nam czas. Sporo miejsca poświęciliśmy także komunikacji z klientem kancelarii i temu, jak ona powinna wyglądać. Okazuje się bowiem, że prawnicy robią poważne błędy w komunikacji i jest to chyba najczęstsza przyczyna porzucania kancelarii przez klientów (temu tematowi poświęcę zresztą następny odcinek podcastu).

Gorąco zachęcam Cię do posłuchania kolejnego odcinka podcastu! Znajdziesz go tutaj>>

***

Już nie chcę swojego bloga. Co mam zrobić?

Rafał Chmielewski23 października 20205 komentarzy

Blog prawniczy Przeglądałem dziś statystyki bloga (pisałem o statystykach bloga prawniczego kiedyś TUTAJ – koniecznie przeczytaj) Pamiętnik Adwokata, które pokazały, że najpopularniejszym artykułem właśnie tego dnia jest tekst, który mówi o tym, jak zacząć prowadzenie prawniczego bloga.

Dlaczego akurat ten post? Nie mam pojęcia. Zdarza się, że czytelnicy wchodzą częściej raz na jeden artykuł, a innym razem na drugi, itd.

Natomiast ten fakt wprawił mnie w chwilę zadumy (wszak początek listopada to chwila zadumy…), podczas której doszło do mnie, że zawsze mówimy, piszemy – jak zacząć, a rzadko o tym – jak skończyć.

Pewien bardzo znany polityk powiedziałby, że po tym, jak się kończy, poznaje się prawdziwego mężczyznę, ale na pewno nie miał na myśli prawniczego bloga. A poza tym blogów prawniczych nie prowadzą tylko mężczyźni 😉

No ale odkładając te dywagacje natury filozoficznej zastanówmy się nad tym, jak skończyć prowadzenie bloga prawniczego. Możliwości jest kilka. Oto niektóre z nich:

1. Kasacja bloga prawniczego

Oczywiście bloga można skasować. Jeśli Ci się znudził, nienawidzisz go, czy zapomniałeś już jak wygląda, możesz go usunąć.

Jak to zrobić?

Technicznie nie wiem – nie jestem programistą. Ale wystarczy że nie wykupisz rejestracji domeny na kolejny rok i blog przestanie być dostępny.

Chociaż jego pliki wciąż będą dostępne na serwerze.

Jeśli następnie nie przedłużysz hostingu na kolejny okres, to w końcu i z serwera wszystko zostanie usunięte. Zatem aby skasować bloga i się z nim pożegnać na dobre, nie musisz robić nic.

2. Sprzedaż bloga

No właśnie … może mógłbyś go sprzedać!? Od razu mówię, że sprzedać bloga nie jest łatwo. Dwa razu w ciągu swojej praktyki w web.lex uczestniczyłem w sprzedaży bloga, ale w żadnym z tych przypadków nie doszło do przejęcia całości bloga.

Za pierwszym razem zakup dotyczył grafiki, a za drugim – treści i systemu.

W szczególności ten drugi przypadek jest interesujący: blog został kupiony od pana mecenasa, który stracił nim zainteresowanie i po zainstalowaniu nowej grafiki okazało się, że generuje on klientów nowemu właścicielowi.

Po krótkim “śledztwie” wiedzieliśmy, że blog ten dawał zyski także i wcześniej, ale kancelaria zbywcy nie była nimi zainteresowana…

Ogólnie rzecz biorąc blog prawniczy sprzedać jest trudno, gdyż w grę wchodzą prawa autorskie do grafiki, kodu i treści. W większości przypadków kancelarie nie chcą się “wikłać” w takie rozwiązania.

Gdyby obrót blogami miał faktycznie miejsce, to byłby to nawet fajny biznes: podobnie jak spółki z o.o. tak samo i one (blogi) mogłyby być utrzymywane w fazie inkubacji, czekając na adopcję 😉

3. Utrzymanie prawniczego bloga

Kasacja czy sprzedaż bloga nie zawsze ma jednak sens. Przede wszystkim może on działać przez jakiś czas przyciągając ruch. Za darmo budując markę. O jedzenie przecież nie woła, poza domeną, którą trzeba odnawiać co roku, i serwerem.

Ale nie są to duże koszty. Do takiego bloga można po jakimś czasie wrócić i budować dalej, bez konieczności zaczynania znowu od początku.

Może się też okazać, że nagle blog zacznie żyć własnym życiem. W skutek działania wyszukiwarek nagle stanie się popularny, czy też w wyniku zmiany stanu prawnego czy faktycznego (zjawisko odkopania – zob. np. TUTAJ).

Może się okazać, że blog prawniczy, wcześniej opuszczony i zapomniany, zacznie być żyłą złota.

4. Dzierżawa bloga?

To bardzo interesujące rozwiązanie. Nie znam przypadku, w którym autor bloga prawniczego chciałby go wypożyczyć innej kancelarii w zamian za wynagrodzenie.

Ale jest to bez wątpienia opcja do rozważenia.

Z pewnością można na tym pomyśle zbudować całkiem dochodowy biznes! 🙂

*****

Jeśli myślisz o tym, aby coś z blogiem zrobić, to też zastanów się, co takie myśli u Ciebie powoduje. Zapewne gdyby blog dawał Ci klientów, to byś o tym nie myślał. Ale widocznie jest inaczej i dlatego blog staje się obciążeniem dla Ciebie i kancelarii.

Jednak może warto, zanim podejmiesz decyzję, od której często odwrotu już nie ma, przemyśleć co jest powodem takiego stanu rzeczy.

Być może jest to źle dobrana strategia, może zła specjalizacja, może zły styl komunikacji, a może złe zakodowanie bloga…

Przyczyn może być wiele i czasem warto je przemyśleć.

Kiedy zacząłem prowadzenie bloga e-marketing prawniczy, to przez ponad rok borykałem się brakiem zainteresowania. Nawet chciałem już zamknąć biznes i wrócić do korporacji.

Ale pewnego dnia natknąłem się na bardzo ważne badania, które otworzyły mi oczy i spowodowały, że zmieniłem strategię. Na efekty długo czekać nie musiałem.

Do dziś wnioski z tych badań są podstawą strategii e-marketingowyh w blogach, które web.lex dumnie wspiera.

A zatem poddawać się nie warto. Skoro podjąłeś decyzję o prowadzeniu bloga to powinieneś był mieć świadomość, że nie jest to bieg krótki, ale długi. A podczas długiego biegu zawsze mają miejsce rozliczne kryzysy.

Tak samo w blogu prawniczym.

Tak samo w życiu.

***

Jakiś czas temu zachęcałem Cię w swoim Biuletynie do tego, aby udzielać się społecznie. Napisałem:

Zachęcam Cię jednak do tego, abyś poświęcił, albo poświęciła swój czas dla kogoś innego zupełnie bezinteresownie. To jest w końcu bardzo ludzkie i każdy nas powinien się poświęcić jakiejś idei bez oczekiwania na zysk. Na Świecie bardzo dużo jest ludzi, czy zwierząt, którzy cierpią. Na Ziemi wciąż jeszcze jest wiele do zrobienia.

Nie czekaj na lepszy moment, czy na więcej pieniędzy. Po prostu zrób co trzeba już teraz. Nigdy czas na to nie będzie odpowiedni. A jeśli przy okazji rozwiniesz swoją kancelarię to tym lepiej, prawda?

W trakcie istnienia web.lex rozmawiałem z setkami prawników w całej Polsce i też za granicą. Kobietami i mężczyznami. Starszymi ode mnie i młodszymi. Itd. Okazuje się, że ci, którzy sobie wyjątowo dobrze radzą, z reguły także prowadzą działalność charytatywną, albo społeczną.

Czy zatem takie działania prospołeczne można uznać z dodatkowe narzędzie marketingu i promocji kancelarii?

Nieśmiało powiem, że jak najbardziej tak!

Jak to się dzieje, że działalność taka buduje biznes kancelarii?

mec. Marcin JaniakOdpowiedzi na to udzieli Ci pan mec. Marcin Janiak, z którym miałem ostatnio przyjemność przeprowadzenia wywiadu z podcaście W drodze do kancelarii.

To, co robi pan Mecenas, jest niezwykle inspirujące, budujące i godne podziwu. A przy tym wpływa to na rozwój jego biznesu. Czy nie jest to fantastyczna rzecz?! 🙂

Można powiedzieć, że Marcin Janiak połączył przyjemne z pożytecznym. Ale to zdecydowanie za mało. Marcin Janiak połączył chwalebne i nieziemskie z wartościowym.

Podcastu posłuchasz tutaj>>>

Gorąco Cię zachęcam!

Po przesłuchaniu tego podcastu będziesz innym człowiekiem – obiecuję! 🙂

***

Poczytaj też:

Jak trwale rozwijać kancelarię prawną

Kancelaria prawna to biznes jak każdy inny

Załóż blog prawniczy

***

Pamiętnik Adwokata o biznesie prawniczymTaki to już jestem, że nie podążam za tłumem. Taki to już jestem, że zmieniam mój własny świat. Gdyby nie ta wewnętrzna potrzeba (która nie wiem skąd się bierze), dziś nadal bym był muzykiem, albo doradcą podatkowym w BIG4.

Zacząłem prowadzić blogi prawnicze, kiedy jeszcze prawnikom się o tym nie śniło. Zacząłem promować web.lex na Facebooku, kiedy większość kancelarii wyśmiewała niebieski portal społecznościowy. Zacząłem robić fotki na Instagramie, kiedy prawnicy jeszcze nie wiedzieli, do czego może to służyć. Nagrywałem wideo na YT, kiedy większość web.lex’owej “konkurencji” jeszcze studiowała prawo. Wysyłałem mailingi do klientów podatkowych w czasach, kiedy e-mail marketing wywoływał gęsią skórkę u managerów marketingu w dużych kancelariach.

Na przestrzeni lat widzę, że dokonywałem właściwych wyborów i może mam jakiś rodzaj wewnętrznej intuicji, która decyduje, że te wybory są takie a nie inne.

Media społecznościowe w kancelarii prawnej

Na pewno zauważyłeś, jak wiele ostatnio dzieje się w naszej branży w tzw. social mediach. Coraz więcej kancelarii wypuszcza ładne fotki, grafiki, wymodelowane przez agencje obrazki. Na Facebooku, czy Instagramie. Coraz więcej wideo pojawia się także na LinkedIn, który coraz bardziej chyba zaczyna przypominać FB nie tylko jeśli chodzi o ilość treści, ale także “chytry” algorytm, który nie dopuszcza wszystkich treści do wszystkich znajomych. Młodsi i dynamiczni prawnicy robią coraz więcej tzw. lajwów, zbierając tym samym sporą rzeszę obserwatorów.

Naprawdę dzieje się bardzo wiele. Widać to na pierwszy rzut oka. Na drugi zresztą również 🙂

Poczytaj: Marketing prawniczy się zmienia co nas czeka? >>

Patrząc na to wszystko możesz odnieść wrażenie, że wszyscy już odpłynęli, a Ty zostałeś sam i … już nie nadążysz. Że będziesz musiał / musiała zamknąć kancelarię i zmienić zawód. To wprawia w przygnębienie. Zniechęcenie. A na pewno prowadzi szybko do wypalenia zawodowego, co jest bardzo częste w naszej branży, o czym świadczy gigantyczna popularność odcinka mojego podcastu o zawodowym wypaleniu wśród prawników. Posłuchaj:

Jednak poczekaj – to tylko Twoje wrażenie. Nieprawda. Obraz fałszywy, niemający nic wspólnego z rzeczywistością.

Przemyśl kilka rzeczy…

Ludzie zaczynają się odwracać od mediów społecznościowych. Fala fejków, półprawd i kłamstw, jaka się przewala przez nasz świat, a jest wspierana siłą rzeczy przez media społecznościowe, powoduje, że ludzie tracą zaufanie do treści, jakie tam są zamieszczane (dodam tylko, że to nie jest wina społecznościowych platform – to nasza wina, wina ludzi, którym normy moralne gdzieś się zawieruszyły – portale społecznościowe to tylko narzędzia).

A to nie jest koniec “postępu” braku zaufania. Jesteśmy tuż, tuż przed tzw. deepfake’em, czyli możliwością podkładania twarzy i głosu pod inne osoby, co spowoduje jeszcze głębsze poczucie bezwartościowości tego, co można znaleźć (nie tylko zresztą) w mediach społecznościowych (w Chinach już powstała aplikacja ZAO, którą każdy może sobie pobrać bezpłatnie i podłożyć swoją twarzyczkę pod twarz – chociażby – Leonarda DiCaprio).

Z dnia na dzień zatem coraz więcej ludzi będzie się odwracać od aktywnego wykorzystywania social mediów, na rzecz starych, sprawdzonych, dobrze znanych sposobów pozyskiwania informacji. Ja tak właśnie robię.

Druga sprawa, to błędne wrażenie, że każdy ma dostęp do nieograniczonego świata możliwości i kontaktów. Jeśli już prowadzisz aktywne konto na FB, czy na Instagramie, to wiesz dobrze, że oglądają Cię stale te same osoby i w dużej większości wcale nie są to Twoi klienci. Żeby była jasność – wcale nie mówię, że to źle, dlatego że nawet nie-klient może Cię polecać dalej. Inny prawnik też może przynieść Ci klientów. Ale chodzi o to, że liczba obserwujących nie równa się liczba klientów.

Dla przykładu: moje konto na Instagramie śledzi nieco ponad tysiąc osób, natomiast wrzuconą tam fotkę zobaczy lekko ponad 50. Ile z tych osób zostanie klientem w racjonalnym przedziale czasu? Zero. W Grupie web.lex nie ma prawników, którzy by przyszli do nas, bo widzieli mnie na Instagramie. Owszem, Instagram pomaga jeśli chodzi o pokazanie siebie i swojej historii, ale z zasady pierwszy kontakt z jakąś moją treścią następuje z dala od mediów społecznościowych (jest to e-mail, Pamiętnik Adwokata, podcast i blogi).

Jednak chcę Ci zwrócić uwagę na jedną rzecz jeszcze raz – nie mam na myśli tego, że za pomocą mediów społecznościowych nie zdobędziesz klienta. Chcę Ci pokazać, że ilość facebookowych czy instagramowych podglądaczy nie równa się wcale sukces. Jeśli nie masz swojego konta w mediach społecznościowych, to je załóż, ale nie sugeruj się tym, że ktoś (Twoja konkurencja) ma tych znajomych 10.000, bo to nic nie znaczy.

Do tego nieprawdą jest, że ludzie są dziś w internecie. W części są – to prawda. Ale znacznie więcej tych ludzi jest wciąż poza nim i wcale nie siedzą na Facebooku 24h, a nawet nie 1h na miesiąc. Znacznie większa liczba Twoich klientów jest tam, gdzie nie docierają społecznościowe media.

Rzecz trzecia to czas. Aby być aktywnym w mediach społecznościowych to wymaga gigantycznego wymiaru czasu. Owszem, jeśli zamierzasz sprzedawać produkty, szkolenia, wiedzę, to jest to być może dobra inwestycja (chociaż znam lepsze sposoby). Ale jeśli chcesz być po prostu adwokatem, który staje w obronie swoich klientów na sali sądowej, albo radcą prawnym, czy doradcą podatkowym, który ma do zrobienia porządny research zanim postawi pierwsze litery kasacji, czy opinii dla klienta z branży energetycznej, to na aktywność w mediach społecznościowych nie będziesz miał na pewno czasu. Tym samym zadaj sobie pytanie – jak zarabiają na swoje utrzymanie wszyscy ci prawnicy, którzy w mediach społecznościowych są bardzo aktywni.

Ostatnia rzecz… może nie ostatnia, ale na pewno ważna, to fakt, iż ludzie wciąż głównie korzystają z wyszukiwarki poszukując odpowiedzi na swoje prawne problemy i wątpliwości. Albo pytają znajomych o kontakt do “dobrego prawnika”. Kiedy zadają w Google pytanie np. “jak napisać sprzeciw od nakazu zapłaty” to nie pokazuje im się konto kancelarii na FB, czy na Instagramie, nie pokazuje się choćby najbardziej profesjonalny lajf, ale pokazuje im się blog prawniczy, który o tym opowiada (np. ten blog).

Ach … i jeszcze jedno… Wyobraź sobie, że przez pięć lat aktywnie promujesz się w mediach społecznościowych. Dzień w dzień, wytrwale wrzucasz fotki, albo płacisz za to agencji. Robisz lajwy, nakręcasz wideo i udostępniasz na FB. I przychodzi taki dzień, kiedy przestajesz to robić. Ot po prostu – taką podejmujesz decyzję. I jak myślisz – co się dzieje? Znikasz. Zostajesz zapomniany / zapomniana. Wszystko, co do tej pory zrobiłeś – przepada.

To nie jest tak, że ktoś sobie pomyśli: Gdzie ten miły mec. Kowalski, dlaczego nie ma żadnych fotek? A może mu się coś stało? A może poleciał w kosmos…? Ludzie zapominają z prostej przyczyny: bo mają profil zapaćkany innymi personami. Ludzie zapominają też, bo nie masz z nimi wcale takiej dobrej relacji, jak może Ci się wydawać.

Owszem… jeśli masz pieniądze i możesz sobie pozwolić na porządne wsparcie techniczne, wizerunkowe, merytoryczne, to działaj. Jeśli nie masz – nie mniej wyrzutów sumienia, że ktoś spełnia się w social mediach, bo z reguły jest to burza w szklance wody.

Ale jakoś kancelarię promować trzeba

No jakoś tak – trzeba. Jednak pamiętaj, że promocja zaczyna się nie od postawienia bloga, czy założenia konta na FB, ale od stworzenia koncepcji na siebie i swoją kancelarię. Od pomysłu, czym chcę się zajmować. Strategia, specjalizacja to podstawowe rzeczy.

Potem jest czas na wybór sposobu promocji i wybór narzędzi (posłuchaj tego podcastu). Wybierz przy tym narzędzia takie, jakie gwarantują Ci najoptymalniejsze wykorzystanie Twojego czasu (zobacz nagranie poniżej), żeby każde pięć minut spędzone nad promocją dawało Ci wartość na następne długie lata i nie znikało w przestrzeni sieci (np. blog prawniczy).

I pamiętaj – PAMIĘTAJ – promocją jest również obsługa klienta. A aby w odpowiedni sposób obsłużyć klienta, powinieneś mieć właściwą strategię (czyli fundament) i dużo czasu (aby zobaczyć, na czym polega odpowiednia obsługa klienta, posłuchaj tego podcastu).

***

Na pewno zainteresuje Cię także artykuł: Co ma prawdziwą wartość dla Ciebie, Twojej przyszłości i Twojej kancelarii i dlaczego nie jest to Facebook >>

 

Podcast prawniczy

Prawda!

W Seattle jest takie skromne stoisko rybne na Pike Place Fish Market, które jest znane na całym świecie dlatego, że słynie z wybitnej obsługi klienta. (W starym blogu e-marketingowym pisałem o książce, która opisuje historię tego miejsca i tej firmy – przeczytasz o niej tutaj>>). Mądrzy menadżerowie z wielkich firm przyjeżdżają tam nie po to, aby kupić jedną z setek ryb, jakie spoczywają tam na bryłkach lodu, ale po to, aby zobaczyć, jak wygląda perfekcyjna, sensowna, uporządkowana, racjonalna, przemyślana obsługa klienta.

Czym innym jest bowiem przeczytać, a czym innym zobaczyć i poczuć na własnej skórze.

Prawda?

No… prawda. 🙂

Posłuchanie o tym, jak o swoim doświadczeniu prawniczym opowiadają inni prawnicy może nie da Ci tego samego efektu, ale na pewno pomoże istotnie w prowadzeniu Twojego prawniczego biznesu. Kiedy posłuchasz, jak pewne elementy organizacyjne w swojej kancelarii rozwiązują inni, często bardziej doświadczeni koledzy, z pewnością skróci Ci to czas dochodzenia do własnego doświadczenia. A kiedy posłuchasz, że każdy z nas ma z reguły te same problemy, że z reguły nie jest tak, że ktoś miał lepszy start, czy więcej znajomych, to nabędziesz więcej pewności i bardziej pozytywnie spojrzysz na otaczającą Cię rzeczywistość.

Od ponad roku prowadzę rozmowy z doświadczonymi adwokatami, radcami prawnymi, doradcami podatkowymi, rzecznikami patentowymi, którzy “niejedną wiosnę w todze mają już za sobą”. Dzielą się ze mną swoją wiedzą i swoją historią. Opowiadają o swoich wyzwaniach i marzeniach. Zazwyczaj są to ludzie, którzy musieli znosić niejedną przeciwność losu, aby dojść do poziomu, na jakim aktualnie się znajdują. A na pewno wszyscy musieli ciężko i mądrze pracować, dzień po dniu wyrywając dla siebie swój kawałek tortu.

Podczas rozmowy z nimi sam mogę się wiele nauczyć. A skoro ja mogę, to tym bardziej możesz i Ty.

Podcast W Drodze do kancelarii, o którym mówię, jest skierowany do początkujących prawników i początkujących kancelarii prawnych. I chociaż jest to główna idea, to przecież każdy z nas zawsze może wynieść coś pożytecznego dla siebie nawet, jeśli swoją kancelarię prowadzi już kilka, czy kilkanaście lat.

Nazwa podcastu nie jest przypadkowa, dlatego że z jednej strony tego podcastu, jak każdego innego, słuchać możesz w ruchu, na przykład jadąc rano do kancelarii (będąc “w drodze do kancelarii”). Ale z drugiej strony, jeśli jesteś naprawdę początkującym prawnikiem, to tworząc swoją pierwszą kancelarię, czy rejestrując prawniczą działalność gospodarczą, po prostu jesteś – metaforycznie rzecz ujmując – w drodze do swojej własnej kancelarii.

Posłuchaj zresztą odcinka zerowego, w którym opowiadam o całej idei podcastu:

Poniżej zobaczysz listę 8 najpopularniejszych wywiadów w podcaście W drodze do kancelarii. Zachęcam Cię gorąco do ich posłuchania. Wystarczy że nałożysz słuchawki na uszy i włączysz nagranie. Nie musisz oczywiście być w drodze od pracy, aby słuchać wypowiedzi innych prawników HAHAHA!!! ale z wypowiedzi słuchaczy podcastu wynika jasno, że właśnie w takich okolicznościach najczęściej podcastu słuchają.

A jak słuchać? Jak znaleźć podcast prawniczy “W drodze do kancelarii”?

Możliwości jest baaardzo wiele. I na pewno niejedna będzie dla Ciebie odpowiednia. Możesz na przykład – jeśli jesteś szczęśliwym użytkownikiem iPhona – włączyć systemową aplikację Podcasty i tam wyszukać frazę “w drodze do kancelarii”. To samo możesz zrobić na Androidzie korzystając z aplikacji Google Podcast. Ale możesz także skorzystać ze Spotify, Spreaker, Castbox, Deezer, Listennotes, Podtail i zapewne z wielu innych portali i miejsc w sieci.

A jeśli żadna z tych form słuchania nie jest dla Ciebie odpowiednia, to po prostu wejdź na stronę W drodze do kancelarii i tam znajdziesz wszystkie odcinki podcastu. Dzisiejsza technologia sprawia, że odbiór dźwięku jest bardzo prosty i przyjemny.

A może i Ty pomyślisz o swoim prawniczym podcaście?

HAHAHA!!! Mówię to zupełnie serio! Gorąco Cię do tego zachęcam! Podcasty rosną w siłę. Ostatnio co drugi prawnik, z jakim mamy przyjemność współpracować w web.lex, mówi że oprócz lektury bloga słuchał również podcastu. Podcast to taka forma promocji, która nie wymaga poświęcenia 100% uwagi Twojego klienta. On może, tak jak Ty, jechać do pracy, sprzątać po kolacji czy leżeć na plaży i słuchać Ciebie. Ciebie… szepczącego mu do ucha. A to tworzy bardzo dobrą i intymną relację ze słuchaczem – klientem.

Podcast nie jest także za bardzo czasochłonny … No ok, trochę jest, ale na pewno nie tak jak wideo. Wideo wymaga od twórcy 100% zaangażowania, podczas kiedy nagranie odcinka podcastu możesz zrobić siedząc w domy przy kubku ciepłej kawy z rozczochranymi włosami. Sam proces postprodukcji także nie jest skomplikowany i czasochłonny. Naprawdę o tym pomyśl 🙂

A zatem posłuchaj ośmiu najpopularnieszych rozmów w podcaście W drodze do kancelarii(od najpopularniejszego):

***

Kancelaria prawna - mechanizm - silnik

… I jak każdy inny biznes ma ona swoje elementy, które powinny być ułożone w jeden sprawnie działający mechanizm.

To dokładnie tak samo jak z puzzlami: jeśli ułożysz wszystkie klocki, wstawisz je tam, gdzie ich miejsce i zrobisz to w tym samym czasie, to wówczas zobaczysz jeden piękny obraz.

A jeśli wyjmiesz któryś z klocków, nawet najmniejszy, albo np. jeśli jeden będzie większy niż pozostałe, to wówczas nici z całości.

Prawda? Proste? Oczywiście!

Wiele kancelarii prawnych wiąże ledwo koniec z końcem. Inne rozwijają się jak szalone. Jedne kancelarie mają silną markę – inne nie. Jedne mają klientów z polecenia, a inne nie. Są kancelarie zarządzane świadomie, a są też takie, które egzystują, bo nikt nie pomyślał o tym, jak działa taki mechanizm złożony z poszczególnych elementów.

Ile jest tych elementów, nad którymi trzeba umieć zapanować?

Oooo…. całe mnóstwo. Świadomość tego faktu może przytłoczyć. Bo są tutaj np. kwestie budowy marki, kultury organizacyjnej, promocji, zatrudniania, sprzedaży, organizacji biura, pilnowania kosztów, ustalania cen, edukacji, odpoczynku i nabierania energii, organizacji dnia pracy, zarządzania kontaktami, itd. Na każdy z tych tematów można napisać naprawdę sporą ksiażkę. Sam Pamiętnik Adwokata ma 160 stron, a nie mówi wszystkiego na temat prowadzenia bloga prawniczego w kancelarii…

Co zatem? Jak sobie z tym poradzić i nie pogubić się w świecie prawniczego biznesu?

Jest kilka sposobów, ale ja Ci proponuję coś z innej beczki…

Wiesz… Twój biznes prawniczy jest dokładnie taki sam pod względem organizacyjnym, jak każdy inny. Wszystkie firmy mają takie same szkielety – jak my ludzie. Różni ich jedynie meritum.

Ja sam korzystam np. ze szkolenia jednego z bardziej utalentowanych przedsiębiorców w naszym kraju – Pawła Królaka. Paweł wydał jakiś czas temu tzw. Program Rozwoju Firmy, w którym opowiada o poszczególnych aspektach prowadzenia biznesu…

Napisałem “opowiada”? Paweł nie opowiada – on… ODKRYWA sekrety skutecznego przedsiębiorstwa. I jeśli mówię, że “odkrywa sekrety” to dokładnie to mam na myśli.

Takim sekretem skutecznego bloga prawniczego jest na przykład storytelling. Tego nikt Ci nie powie, chyba że jestem to ja, bo wiem, jak to działa i widzę to na dziesiątkach blogów, które z dumą w web.lex wpieramy. Tak samo jest ze szkoleniem Pawła.

Jaki jest na przykład sekret najlepszej obsługi klienta? Wiesz? Wielu doradców powie Ci, że sekretem jest uszczęśliwianie klientów. A inni, że wykonanie więcej, niż klient oczekiwał. Jeszcze inni wymyślą coś innego. Większość doradców biznesowych jednak znanych jest z tego, że … doradzają i mają świetną promocję. A ile z tego, co mówią, jest prawdą? Ilu z nich faktycznie zbudowało nie jedną, ale kilka świetnie działających firm a setkom innych pomogło w rozwoju? Takich jest garstka. Takim doradcą jest także Paweł Królak.

Prawda jest taka, że sekret najlepszej obsługi klienta leży zupełnie gdzie indziej. Są na to odpowiednie badania i liczne doświadczenia. A wszystkiego można się dowiedzieć z Programu Rozwoju Firmy.

A obsługa klienta to tylko jeden z elementów biznesu i jeden z działów tego szkolenia.

Program Rozwoju został pomyślany tak, żebyś mógł skupić się na jednym i tylko jednym aspekcie swojej kancelarii na raz.

Kolejna lekcja przychodzi do Ciebie raz w miesiącu i cały miesiąc masz na wprowadzenie prostej zmiany w swojej kancelarii.

I … uwierz mi, nawet ta jedna zmiana, to już bardzo dużo. Jeśli poprawisz obsługę klienta w jednym miesiącu, to zrobisz znacznie więcej dla swojej kancelarii niż prawdopodobnie zrobiłeś w ciągu ostatniego roku, czy dwóch lat. A co, jeśli tych drobnych zmian będzie 12 w ciągu roku?…

Zatem jeśli nie wiesz, co i jak z biznesem Twojej kancelarii, jedną z dróg rozwoju może być właśnie skorzystanie z Programu Rozwoju Firmy.

Dodam, że znam osobiście kilkanaście kancelarii prawnych, które z tego programu korzystają i bardzo go chwalą. A sam Paweł Królak był aż trzykrotnie gościem naszej corocznej web.lex’owej konferencji. Uczył nasze kancelarie prawidłowego zartudniania, zarządzania zespołem i obsługi klienta. Paweł to przedsiębiorca i wykładowca wysokiej klasy. Warto uszczknąć nieco jego doświadczenia także w formie Programu Rozwoju Firmy.

Gorąco Cię do tego zachęcam – link po więcej informacji znajdziesz tutaj >>

***

Photo by Chad Kirchoff on Unsplash

Dzień dobry! Kiedy piszę te – proste w gruncie rzeczy słowa – jadę EIP do Trójmiasta. Mam tam do przeprowadzenia i nagrania trzy wywiady do podcastu W drodze do kancelarii.

Podcastowi W drodze do Kancelarii minęło już dawno temu 12 miesięcy i w zasadzie chyba jeszcze nie zrobiłem żadnego podsumowania na tę okoliczność (przynajmniej w tym blogu), ale nie o tym chciałem pisać / mówić, chociaż może też powinienem, bo przez cały rok zebrało mi się sporo doświadczeń.

A o czym chciałem?

O tym, jak uczynić klienta swojego klientem lojalnym. 

Czyli jakim?

No takim, który przyjdzie ponownie do kancelarii, lub będzie ją polecał, gdyż będzie o niej pamiętał i to pamiętał dobrze. A nawet bardzo dobrze. 

Oczywiście nie ma takich sytuacji, które Ci zagwarantują, że każdy Twój klient będzie wracał jak bumerang, czy też jakby wrzucił pieniążek do Twojej fontanny. Ale są pewne zasady, pewne działania, zachowania, które na pewno zadecydują o tym, że ten klient usilnie nie będzie chciał wymazać wizyty u Ciebie ze swojej pamięci.

Co więcej, są to zasady dowiedzione i uzasadnione badaniami na tysiącach firm i przedsiębiorców. A ja sam ich doświadczyłem na własnej skórze i we własnej praktyce.

Są dwie główne kłamliwe zasady, którymi raczy się nas – przedsiębiorców (a jakże!) – na wszelkiego rodzaju byle szkoleniach biznesowych. Pierwsza to taka, że…

Klient musi być zachwycony 

Czyżby? Pomyśl sama / sam, czy to naprawdę o to chodzi, aby klientów zachwycać? Oczywiście ważna jest umiejętność budowania relacji, ale niekoniecznie wprawianie klientów w zachwyt. Bo jak to zrobisz? Na przykład wysyłka kartki świątecznej nie jest tym, co wprawi w zachwyt, bo jest to dość oklepane i powszechne. To nie jest coś, co powie: “Myślę o tobie, drogi mój najukochańszy kliencie”, gdyż wiadomo, że kartki świąteczne wysyłane są z automatu do wszystkich i w rzeczywistości wcale nikt nie myśli wyjątkowo o żadnym kliencie. 

Ale na przykład wysyłka kwiatów z okazji imienin, czy urodzin, a może nawet wysłanie „kwiatów” do faceta, który wiem, że „kwiatów nie pije”, może być czymś, co go zachwyci, prawda? Na jakiś czas, pewne osoby, na pewno tak. 

Dlaczego jednak zachwycanie klientów wcale nie czyni ich klientami lojalnymi? O tym niżej. 

Druga zasada, która nie ma z lojalnością wiele wspólnego, to…

Przekraczanie oczekiwań klienta

Na pewno o tym słyszałaś / słyszałeś, prawda? Przekraczanie oczekiwań klienta to coś takiego, kiedy zrobisz dla niego więcej, niż powiedziałeś wcześniej. A więc nie oczekiwał on takiego poziomu, a raczej zakresu, usługi.  

Oczywiście przekroczenie oczekiwań wiąże się z wprawianiem klienta w zachwyt, jednak warto rozróżnić te dwie zasady, gdyż przekraczane oczekiwań wiąże się wyłącznie z meritum Twojej usługi (czym nie jest oczywiście zachwycająca wysyłka butelki zachwycającego szkockiego „ożywiającego napoju” HAHAHA!!!).

Dlaczego jednak paradoksalnie zachwycanie i przekraczanie oczekiwań klienta nie powoduje jego zwiększonej lojalności? Nie ma chyba na to jednoznacznej odpowiedzi. Po prostu na to wskazują stosowne badania. Jednak warto zdać sobie sprawę z pewnych istotnych faktów:

  1. przekraczanie oczekiwań czy zachwycanie klienta jest … drogie. Zwyczajnie: kosztuje to konkretną kwotę, jaką musisz wydać. W szczególności jeśli chodzi o zachwycanie – przecież wspomniane przeze mnie „kwiaty” to wydatek conajmniej 100 pln (poniżej tej kwoty lepiej nie robić nic XD) 
  2. przekraczanie oczekiwań czy zachwycanie klienta wymaga … czasu. I to czasem więcej niż wykonanie samej usługi głównej. Co z kolei także da się wymierzyć w konkretnych kwotach pieniężnych. 

Zatem czas i pieniądze. 

A co buduje lojalność klienta kancelarii prawnej?

Oczywiście fajnie jest mieć zachwyconych klientów. Lepiej takich niż tych po przeciwnej stronie na osi zadowolenia. Jednak biorąc pod uwagę to, że wydatkowanie dodatkowych sum i minut (godzin) nie wpływa na lojalność, może lepiej niepotrzebnie nie wydawać tych pieniędzy? Może lepiej wydać je na poprawę jakości świadczonej usługi, bloga prawniczego (WŁAŚNIE!), wartościowe szkolenie biznesowe, czy przyjazd… na web.lex LAB? 

Pomyśl o tym 🙂

Pamiętaj: ani zachwyt, ani przekraczanie oczekiwań nie powodują większej lojalności. Zastanów się, czy sam nie masz właśnie takich doświadczeń z pracy z klientami.

Ok … właśnie powiedziałem Ci, co nie zmienia klientów w klientów lojalnych. Nie czyni tego ani ich zachwycanie, ani przekraczanie ich oczekiwań. A co na pewno WPŁYWA na lojalność klientów?

Zapraszam Cię na ostatni w tym roku akademickim web.lex LAB – seminarium, gdzie wspólnie z innymi prawnikami porozmawiamy sobie o tym, co robić, aby klienci chętniej wracali do kancelarii ponownie. 

Dwugodzinne seminarium będzie miało miało miejsce w centrum stolicy 17 czerwca w godzinach 17.00 – 19.00. Zachęcam Cię do udziału. Zostało już tylko kilka miejsc wolnych. 

Więcej informacji znajdziesz na stronie LAB.web-lex.pl

… ale to jeszcze nie koniec… bo lojalność klientów to nie wszystko – warto także wiedzieć, co czyni lojalnymi tych, od których również często zależy kancelaria. Mam na myśli pracowników (o tym, jak ich zatrudniać, pisałem tutaj>>). 

Jak zatem zarządzać zespołem, aby lojalnie razem z szefem chciał budować całą organizację? 

To jest temat rzeka. Nie będę o tym pisał teraz, chociaż na pewno kiedyś o tym wspomnę. Na teraz rzucę tylko pewną ideę, nad którą możesz pomyśleć w wolnej chwili… 

… otóż … najbardziej oddanymi pracownikami są … wolontariusze! No przecież … Z reguły pracują za darmo i dają z siebie wszystko, prawda? No właśnie. Pomyśl o tym w kontekście swojej kancelarii. 

***